Wstałam rano, umyłam się i ubrałam. Zeszłam na dół a tam jak zwykle siedzieli moi rodzice z laptopami i komórkami w rękach. Nie zwracałam na nich uwagi i zjadłam śniadanie. Był weekend więc wyszłam na zewnątrz. Było ciepło więc ubrałam się w bluzkę z krótkimi rękawkami i krótkie spodenki.
Szłam do parku (gdzież by indziej). Nikogo nie było...świeciło pustkami. Rozglądałam się ale SERIO nikogo nie było. Podeszłam do jakiegoś jeziora.Był on wyjątkowo czysty jak na jakieś jezioro.Wpatrywałam się w moje odbicie. Nagle usłyszałam krzyk chłopaków którzy mnie popchnęli.
-Niespodzianka!-powiedzieli ze śmiechem ale nie zauważyli że wpadłam do wody.
-Ej!-wynurzyłam się a na mój widok zauważyłam dziewczyny i innych jak biegły w kierunku jeziora. Przełknęłam śline. Zauważyłam Kondrada i do niego podpłynęłam.
-Co się dzieje?!
-Wiesz jest zbyt gorąco aby nie skorzystać z okazji kąpania się co nie?-powiedział z uśmiechem i nagle cała paka chłopaków podnieśli mnie na rękach i wrzucili na wody. Widziałam wiele osób wchodzących do wody. Wszyscy w strojach a ja głupia w bluzce i spodenkach x,x. A to wina chłopaków -,-
Po 30 min udało mi się wyjść z wody. Podszedł do mnie Edzio.
-Hej, a ty już zmęczona zabawą?-mówił ze śmiechem.
-Odwal się z resztą przez was jestem cała mokra!
-Nie przesadzaj przecież aż tak źle nie jest, z resztą chodź gdzieś to może o tym zapomnisz-powiedział z uśmiechem.
-Spadaj mądralo-odepchnęłam go i wpadł do wody a do niego podpłynęły wszystkie dziewczyny śmiejąc się.
Było mi trochę zimno. Nagle podszedł Kondrad podając mi ręcznik.
-Dzięki...-wzięłam ręcznik i się nim okryłam.
-Nie ma za co..z resztą ten żart to wymyślił Seba-powiedział drapiąc się po głowie.
-Fajna niespodzianka-powiedziałam sarkastycznie.
-Spoko jest tak gorąco że zaraz wyschniesz
-Mhm...
-Chodź się przespacerować
-No..dobra-powiedziałam i poszliśmy w kierunku Skejt-Parku. Tam było boisko na którym grało w koszykówkę sporo chłopaków. Gdy zobaczyli mnie i Kondzia zaczęli się śmiać.
-Haha! patrzcie kto idzie! Kondrad i jego dziewczyna!-jeden z chłopaków to powiedział a Kondrad złapał go za kołnierz.
-To nie jest moja dziewczyna a ty grubasie nie masz prawa odzywać się do mnie a także i do niej-mówił łagodnym głosem jakby torturującym.
-O-o-o-k-mówił trzęsąc się. Kondrad upuścił go, on spadł na ziemię i podbiegł do grupki chłopaków.
-Ej..Kondzio zagrasz z nami?-zapytał jeden z chłopaków.
-Ta jasne...to Iza tu zaczekaj ok?
-A nie mogę z wami grać?-powiedziałam obojętnie. Wszyscy zaczęli milczeć a potem śmiać.
-Ale ty jesteś dziewczyną!!-powiedział jeden z chłopaków.
-Podaj piłkę to się przekonamy-powiedziałam lekko uśmiechnięta. On podał mi piłkę i zaczęliśmy grać. Byłam jedna na 6 chłopaków ale ok.
Ta gra była mi obojętna. Ale ci chłopacy w ogóle nie umieli do siebie podawać jak i kozłować.
Po meczu okazało się że było dla mnie 12 do 0.
-Jak..ty...to..zrobiłaś!!!-powiedział jeden z chłopaków.
-Lata praktyki-podałam mu piłkę a wszyscy patrzyli na mnie zadziwionym wzrokiem.
-Jesteś niezła...-powiedział Konrad podchodząc do mnie.
-Dzięki
(Szeptanie dwóch chłopaków)
-Kondrad ma szczęście że taką laskę sobie wypatrzył
-ta masz racje..ja bym takiej nie chciał
-Czemu?!
-Bo jest lepsza ode mnie...a ty byś chciał taką dziewczynę która jest lepsza od ciebie?
-Sam nie wiem...ale jest ładna
-Z tym się zgadzam
(C.D.N.)