piątek, 12 lipca 2013

Od Riko C.D. Historii Natalie

Miałam na sobie koc a David przytulił nie i opatulił jeszcze swoim i zaczęłam opowiadać.
-No ok..... kiedyś była ponoć kobieta chora psychicznie która chciała ukraść z sierocinca dziecko .... gdy uciekła z psychiatryka pobiegła do sierocińca i wzięła na ręce dziecko nagle....
Wszyscy słuchali z ciekawością.
-...nagle przyszła do niej siostra zakonna która zajmowała się dziećmi. Wściekła kobieta nie chciała żeby zabrali jej niemowlę więc wbiła takie coś ...to chyba były druty do robienia na drutach .. wbiła drut w prawą od jej  strony pierś i uciekła.Pobiegła do lasu biegła i biegła i nagle musiała się zatrzymać ponieważ stała ona na krańcu przepaści . Nie chciała oddać dziecka. W pewnej chwili dobiegli do niej policjanci kazali jej oddać dziecko lecz ta przytuliła niemowę i skoczyła w stronę wody i nie zobaczyła wystającego jakby patyka i ..wpadła na niego połamała sobie ręce... dziecko zostało na gałęzi..odnaleźli je martwe a kobieta spadła na samo dno jeziora i ponoć chodzi po ziemi i szuka dziecka którym się będzie mogła zaopiekować pod wodą..
-Jej nie wiedziałam że znasz taką historię ..-powiedziała Nat patrząc na mnie..
-ta...-przytuliłam się do Davida ..

-teraz ty Iza...-powiedziałam patrząc na nią z uśmiechem..

<Iza jaką straszną historię nam opowiesz??>

czwartek, 11 lipca 2013

Od Nat - C.D historii Riko

-Może popływacie z nami? -spytał Dajan ale od razu się opamiętał. -Może chociaż ty, David?
-Nie ja tu zostanę...
-Możesz iść - zachęciła go Riko.
-No...Ech... Dobra... -powiedział wstając.
Ja usiadłam obok Riko.
-Nie idziesz pływać? -spytała zdziwiona.
-Nie chcę... Chcę wyschnąć a poza tym nie zostawię cię samej... -powiedziałam otulając się ręcznikiem.
Po paru chwilach przyszłą do nas Iza. Też dotrzymywała nam towarzystwa. Gdy wyschnęłyśmy zaczęłyśmy gadać dosłownie o wszystkim. Po paru minutach przybiegł Justin i ochlapał mnie wodą.
-O ja ci dam! -i zaczęłam ze śmiechem go gonić aż w końcu wskoczył z pomostu do wody ochlapując mnie przy tym.
Gdy długo nie wypływał schyliłam się by zobaczyć gdzie jest aż tak bardzo że mały ruch i wpadła bym do wody. W jednej sekundzie on wynurzył się, złapał mnie za ręce i pociągnął do wody. Gdy wypłynęłam miałam ciarki.
-Nie lubię cię! -śmiałam się krzycząc to i ochlapując Jus'a.
-Ja ciebie też! -odwzajemniał chlapaninę.
Gdy skończyliśmy poszliśmy do wszytskich. Zrobiliśmy sobie małe ognisko.
-Ej mam pomysł! -krzyknęła Iza. -Może poopowiadamy sobie jakieś straszne historie?
Każdy przytaknął. A więc najpierw zaczęła Riko.

<Riko? Iza? Ktokolwiek ;p? ?>

wtorek, 9 lipca 2013

Od Riko C.D Historii Nat

-...-zatkało mnie nie wiedziałam co powiedzieć ale cieszyłam się że Nat w końcu ma tak jakby chłopaka..
-noo to co o tym myślisz?..-zapytała z skrzywioną miną
-myślę... że musimy to powiedzieć Izie!! -pośpieszyłam konia a Nat pojechała za mną.
Gdy już byłyśmy pod domem Dajana wysłałam SMS'a do Dajana żeby wyszli na balkon.
-hej..-powiedziałam uśmiechając się do Dajana-gdzie Iza ?
-Sorka Iza już śpi ale moge jej jutro przekazać..
-niee my jej same powiemy ale tobie możemy ale... masz to zostawić w tajemnicy ok..
-no ok..
-boo Nat się całowała z Justinem i to na prawdę tak serio serio ..
-tak?..
-no..tak..
-fajnie ale muszę już iść ..
-no my też to paa-krzyknęłam i odjechałam z Nat..
-no ok  to ja muszę iść paa-odprowadziłam Nat i pojechałam do domu...
postanowiłam pojechać skrótem przez las nagle wpadłam na przeszkodę której nie widziałam i wpadłam na nią..
-Aaaa...-spadłam z konia..

Rano

Moja mama dostawała szału nie było mnie całą noc więc zadzwoniła do Nat bo to z nią się ostatnio widziałam.
-Tak-Powiedziała Nat.
-Dzień dobry..tu mama Riko-nee czy wiesz gdzie Riko może być ?
-nie wczoraj wracała do domu widziałam ją jak odjeżdżała wie pani co ja zaraz oddzwonię chyba wiem gdzie jest.
-no.. dobrze ..-rozłączyła się a Nat zadzwoniła do Davida..
-Hej David!?
-co?-powiedział zaspany.
-jest u ciebie Riko..
-nie a coś się stało natychmiast się obudził ..
-bo jej mama dzwoniła do mnie że nie było jej na noc w domu ..
-ok ja poszukam w lesie a ty jedź na koniu i poszukaj może jest u Dajana i Izki.
-no ok..-rozłączyła się..
David wsiadł w Motor i pojechał do lasu krążył i krążył i nie mógł mnie znaleźć.
Nat pojechała do Dajana i Izki ale oni mnie też nie widzieli on wczoraj.
Wszyscy zaczęli mnie szukać.Po jakimś czasie ocknęłam się i próbowałam wstać i zobaczyłam że Niagara leży na trawie gdy chciałam wstać Zabolała mnie ręka .
-ał..o matko-przeczołgałam się do Niagary .
-oo matkoo musi cię opatrzeć weterynarz..
Nagle usłyszałam motor..Przytuliłam się do niej i łzy leciały mi z oczu..
-Riko..!!
-David!!-rzucił motor i kask podbiegł do mnie i mnie przytulił

-co się stało gdzie ty byłaś?!-spojrzał mi w oczy.
-bo ja jechałam na Niagarze i właśnie Niagara!!
-co z nią?
-nie..nie wiem -łza poleciała mi z oka ..
David spojrzał na mnie i złapał za rękę...
-wszystko będzie dobrze..-przytulił mnie i pocałował.

Nagle zabolała mnie ręka..
-ałł..
-co.. co się stało ?
-boli mnie ręka..
-ok chodź zaprowadzę cię na pogotowie i tam cię opatrzą..
-a co z Niagarą?!
-zaprowadzę ją do weterynarza ale najpierw ty ..
-no dobrze pocałował mnie i wziął mnie na barana.

Gdy już byliśmy na pogotowiu okazało się że coś mi się stało z ręką. Wsadzili mi w gips i miałam chodzić z nią cały miesiąc nie mogę się kąpać w jeziorze i morzu ani jeździć konno ..
-ohh..teraz nie mogę nic robić pływać jeździć ani grać na gitarze ..
-nie martw się ja będę z tobą przez cały czas..-nagle przerwał telefon to była moja mama.
-tak mamo  wszystko dobrze ..mam rękę w gipsie ale nic mi nie jest ,..David mi pomógł ..-uśmiechnęłam się do niego..
-no ..dobrze to wracaj  do domu...
-dobrze mamo ale najpierw jadę z Davidem do weterynarza z Niagarą ma coś z nogą..
-noo dobrze..
Pojechaliśmy do weterynarza z Niagara..Gdy ją opatrzyli pojechaliśmy do domu i wsadziłam ją w boks.
-Riko..
-takk..
-chodź przejdziemy się nad jezioro dobrze..?
-noo dobrze..
Poszliśmy nad jezioro i rozmawialiśmy.
-ale tu pięknie prawda?
-aa.. tak -powiedział rozkładając koc na piasku...
-siadaj.-złapał mnie za zdrową rękę i pomógł mi usiąść .
-Riko..
-tak..
-boo ... mi na tobie naprawdę zależy tak się martwiłem..ale czy my/....
Uśmiechnęłam się i poczułam że mu na mnie zależy..
-wiesz bo..powinnam ci coś powiedzieć boo moja m..-nie mogłam dokończyć bo przyszli do nas Iza, Nat,  Justin, Dajan.
-uu no proszę proszę nasza para zakochanych..-powiedziała Iza
-co wy tu robicie ??-zapytałam
-a co nie możemy przyjść..-powiedział Dajan wpychając chłopaków do wody..
Ci się tam chlapali a my zaczęłyśmy gadać ..
-to ..co ci się stało w rękę zapytała-Nat
-a nic wywaliłam się aa wy co tu robicie ?
-postanowiłyśmy się wykąpać -krzyknęła Iza wpychając Nat do wody.
Siedziałam na kocu a oni się bawili...Nagle wyszedł z wody David otrzepał się z wody i usiadł obok mnie..
-jak chcesz to idź się kąpać ..-schyliłam głowę w dół..Nagle on podniósł moją głowę i powiedział:
-mówiłem że będę spędzał czas teraz tylko z tobą jesteś dla mnie najważniejsza....a tak w ogóle to co chciałaś mi powiedzieć?
-noo..tak... bo moja mama woli jak się uczę a nie poświęcam czas chłopakami...
-nie martw się jakoś to będzie-spojrzał mi w oczy i mnie pocałował akurat gdy zaszło słońce.


Gdy przestaliśmy się całować przyszli do nas Nat , Iza, Dajan, i Justin.
(Nat? Iza?)

Od Natalie - C.D Riko

Nie zaraz mnie trafi! Najpierw jakieś porwanie... Teraz jeszcze okazuje się że Iza straciła rodziców... A poza tym ona nie jest pełnoletnia. Z kim zamieszka? Hm... Pewnie z Dajanem. Dobra tam. Ja mam więcej problemów. Moja starsza siostra przyjeżdża i będę musiała dzielić z nią pokój. A tym bardziej jej nie lubię bo ona nie jest moją biologiczną siostrą. Nienawidzę jej! Cały czas patrzy po moich szufladach i włamuje na laptopa!! Jest nie do zniesienia. I to jej imię - Karen... Ja bym tak nie nazwała dziecka!
Przyjeżdża jutro. Oczywiście ,,Musisz jej zrobić miejsce w pokoju.." A co mnie ku**a obchodzi czy ona będzie miała miejsce czy nie!? Niech pójdzie do gościnnego! Tam będzie miała ,,miejsce"! Albo niech pójdzie spać do wanny!! Tam będzie miała i kąpiel i miłą kołderkę.

~Dzień później~

Przyjechała Karen... Mój ojczym się z nią obściskiwał chyba godzinę! A moja matka to samo. Ja zebrałam się tylko na uściśnięcie ręki. Weszła z tą wielką walizką do pokoju i zaczęła ją otwierać.
-Patrz tu! -pokazałam jej moją szafkę nocną.-Tylko tu możesz włożyć te swoje graty jasne!? Reszta to moja przestrzeń...
-Weź się tak nie rządź dobra?! To tak naprawdę dom MOJEGO ojca a nie twojej matuni... Jesteś jak małe dziecko! -powiedziała otwierając szafę i wpychając swoje łachy.
-Chyba ty ogrze! -wrzasnęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.
Pobiegłam do stajni, do boksu Sorayi. Ona szczęśliwa zarżała a ja ją pogłaskałam po czym bez wahania weszłam do jej boksu, oporządziłam i założyłam siodło, uzdę i wsiadłam. Wyjechałyśmy ze stajni na łąkę. Tam usiadłam i w spokoju zaczęłam śpiewać. Bez podkładu ani nic.

Dzisiaj protestuję
Bo mnie nikt tu nie szanuje
Dzisiaj protestuję,
Bo każdy czepia się
Dzisiaj protestuję,
Bo się sama zaniedbuję
Dzisiaj protestuję,
Strzelę sobie prosto w łeb

Samej mi do siebie
Jest okrutnie za daleko
Ciągle mi dystansu
Do samej siebie brak
Burzę się na wszystkich,
 Że mnie za nic, ku**a mają
A to mnie od środka
 Wpie**ala jakiś rak

REF: Jak siebie przeżyć mam?
Czas nie leczy moich ran!

Śmieję się ze wszystkich
Tylko z siebie wciąż nie mogę
Biję się ze wszystkim
Tylko rzadko kiedy w pierś
Może zawsze będę czuła się
Od siebie gorsza
Może tak zostanie do usranej śmierci mej

REF: Jak siebie przeżyć mam?
Czas nie leczy moich ran!
Jak siebie w sobie znieść?
Jak mam...?

Czasami nawet rację mam
Czasami nawet sama sobie kłaniam się
Ale wystarczy obcy śmiech
I wszystko znowu trafia szlag!

REF: Jak siebie przeżyć mam?
Czas nie leczy moich ran!
Jak siebie w sobie znieść?
Jak mam pokochać się?
Pokochać się x3


Gdy kończyłam ostatni wers piosenki zobaczyłam że ku mnie idzie Justin. Od razu przestałam śpiewać. On usiadł koło mnie pod drzewem. 
-Co śpiewałaś? -spytał.
-A... Nic takiego... -powiedziałam.
-Mhm... Coś się stało? -nadal dopytywał.
-Nic takiego... Przyszła moja wkurzająca siostra przyrodnia... -walnęłam tyłem głowy w drzewo o które się opierałam.
-Znam ten ból... Mam młodszego brata... Też przyrodniego. Moja matka umarła przy porodzie i dlatego został mi ojciec...-powiedział smętnie.
-Mi zmarł ojciec... W wypadku samochodowym...
-No tak. Czemu tu przyszłaś? -spytał.
-Chciałam się uwolnić od wszytskich... I wszytskiego. -powiedziałam.
-Mam iść? -spytał.
-Nie. Dobrze że jesteś. -uśmiechnęłam się a mój uśmiech został odwzajemniony.
-Skoro już tak śpiewasz... To może coś wspólnie skomponujemy? -wyjął gitarę.
-Pewnie. A może na początek coś łatwego? -spytałam i zaczęłam śpiewać Rihanna - Diamonds.

Shine bright like a diamond [2x]

[Verse 1]
Find light in the beautiful sea
I choose to be happy
You and I, you and I
We’re like diamonds in the sky

You’re a shooting star I see
A vision of ecstasy
When you hold me, I’m alive
We’re like diamonds in the sky

I knew that we’d become one right away
Oh, right away
At first sight I felt the energy of sun rays
I saw the life inside your eyes

[Chorus]
So shine bright, tonight, you and I
We’re beautiful like diamonds in the sky
Eye to eye, so alive
We’re beautiful like diamonds in the sky

Shine bright like a diamond
Shine bright like a diamond
Shine bright like a diamond
We’re beautiful like diamonds in the sky [2x]

[Verse 2]
Palms rise to the universe
As we, moonshine and molly
Feel the warmth we’ll never die
We’re like diamonds in the sky

You’re a shooting star I see
A vision of ecstasy
When you hold me, I’m alive
We’re like diamonds in the sky

At first sight I felt the energy of sun rays
I saw the life inside your eyes

[Chorus]
So shine bright, tonight, you and I
We’re beautiful like diamonds in the sky
Eye to eye, so alive
We’re beautiful like diamonds in the sky

Shine bright like a diamond
Shine bright like a diamond
Shine bright like a diamond
We’re beautiful like diamonds in the sky [2x]

Shine bright like a diamond 3x

So shine bright, tonight, you and I
We’re beautiful like diamonds in the sky
Eye to eye, so alive
We’re beautiful like diamonds in the sky

Shine bright like a diamond [7x]

-Super. -i zaczeliśmy komponować nową piosenke.
Gdy już skończyliśmy zapamiętałam tę piosenkę na zawsze. Słońce zachodziło. Nagle tak się złożyło że się pocałowaliśmy. I to tak namiętnie:
  
-Ja...Ja.. Przepraszam... -powiedziałam zarumieniona.
-Heh, nic się nie stało... -odpowiedział.
-Ja chyba muszę już iść... -powiedziałam i poszłam z Sorayą do domu.
-Do zobaczenia! - krzyknął z daleka.
Gdy przyszłam do domu napisałam sms do Riko.
,,Hej Riko musze ci coś powiedzieć!"
Po chwili dostałam odpowiedź:
,,Co?! Dom ci się pali!? Umarli ci rodzice?!Koło ciebie stoi morderca pedofil?! "
Odpisałam:
,,Nieee. Spotkałam Jus'a... I ... Nie mogę powiedzieć tego w sms'ie. Ej możemy iść na konie?"
,,Pewnie."
Po paru minutach byłyśmy pod moim domem na koniach. Pojechałyśmy na tamtą łąkę.
-To wiesz... Muszę ci coś powiedzieć... -mówiłam.
-?
-Ja całowałam się z Justinem. I to tak serio serio.... -powiedziałam.

<Riko? Co napiszesz w CD do etgo straaaaasznie dłuuugiego opka? XD>

Od Riko C.D Historii Izy

Zobaczyłam wychodzące z budynku Nat i Izę. W oczach Izy widziałam smutek i łzy..
-Izza Nat!!-krzyknęłam do nich i podbiegłam.
-co się stało??-zapytałam trzymając je za rękę ale Iza nie odpowiedziała.
-Nat co się stało - i w tym czasie Przyjechał na motorze Dajan rzucił kask i szedł w stronę Izy a ta rozpłakana biegła w jego stronę.
-Dajan!!!-płakała i wtuliła się w niego.
-on ten idiota!! zabił mi rodziców!! -płakała
-Zabije gnoje!!-przytulił  ją.
Nagle przyjechali David i Justin od razu do nas podbiegli
-Co się stało?-zapytał David trzymając mnie za rękę..
-bo.. ten idiota zabił.. zabił ..Izie rodziców..-schyliłam głowę w dół a on mnie przytulił .
Iza płakała w objęciach Dajana. Kazali nam jechać do domu.

Dajan zawiózł Izę do siebie ,a ja pojechałam do Davida.
-hej mamuś-powiedział David do swojej mamy.
-Dzień dobry..-powiedziałam zawstydzona a David złapał mnie za rękę i spojrzał na mnie.
-Cześć kochanie oo dzień dobry..
-mamo my pójdziemy do do mnie dobrze idziemy się uczyć..
-dobrze jak będziecie głodni przyjdźcie do mnie dobrze..
-tak tak ...chodź..-objął mnie i poszliśmy do pokoju..
-twoja mama jest bardzo miła a moja daj spokój...
-ojj marudzisz marudzisz..-pocałował mnie w policzek...
Rozmawialiśmy o całej sytuacji nagle zadzwoniła moja mama i kazała wracać .
David odwiózł mnie do domu bo bał się o mnie.
-ok to pa..
-no to paa...-i nagle mnie pocałował...

-ta to pa..
(Iza? Nat?)

Od Izy C.D. historii Natalie

Siedziałam w domu z Aladarem. Jadłam zupę pomidorową i oglądałam telewizję. Aladar siedział mi na kolanach. Oglądałam Ojca Mateusza i nagle do mojej komórki przyszedł Sms's. Otworzyłam go i tu taki tekst:

,,Most-godzina 18.00...przyjdź albo pożegnasz się ze swoją koleżanką..i lepiej abyś miała kasę na odbudowę..pamiętaj! jak powiadomisz gliny...Natalie nigdy nie zobaczysz"

Znowu oni?!Miałam ich po dziurki w nosie. Odpisałam:

,,Odczepcie się owsiki bo sama wam tak skopie tyłki że nawet szpital nie będzie was chciał przyjąć!"

Wysłałam z zachwyceniem a oni odpisali:

,,Małolato, radzę ci zrobić to co trzeba...chyba że ci na niej nie zależy"

Ehh..Nie chciałam aby coś zrobili Natalie. Zadzwoniłam po Riko:
-Haluu?-powiedziała Riko.
-Hej tu Iza..słuchaj te typy porwały Natalie...
-JPRDL czy oni nam spokoju nie dadzą? czego oni chcą?
-No tej kasy...chociaż nie wiem ile..2 zł? ale jak im dałam to nie chcieli..z resztą musi tam pójść...same
-WTF? SAME? CHYBA CIĘ SUTY PIEKĄ?!
-Nie...weźmiemy odpowiedni sprzęt. Piszesz się ?
-Dobra...dajmy czadu
Rozłączyłam się. Podeszłam do fotela i przechyliłam świecznik i nagle otworzyło się tajemne przejście w ścianie, a za ścianą znajdowało się archiwum z bronią.

Wzięłam jeden Karabin oraz w razie czego  Pistolet Półautomatyczny, pistolet z flarami i gotowe. Założyłam zegarek który miał w sobie laser. Zamknęłam pokój i wyszłam z domu do garażu. Otworzył się garaż i w nim stało kilka samochodów i motor (mój :3)
  
Weszłam na niego, na sobie miałam pasy z bronią i nabojami. Ruszyłam i podjechałam pod dom Riko. Ona wyszła z domu a ja od razu wcisnęłam jej Pistolet do dłoni.
-E..fajnie? ale ja nigdy nie strzelałam z pistoletu!-powiedziała Riko trzymając źle pistolet.
-Patrz, tak się zmienia magazynek, tak się celuje i jak to przyciśniesz to strzelasz...rozumiesz?
-Ok-ona usiadła za mną na motorze i pojechałyśmy do mostu.
Byłyśmy już przy moście. Zaparkowałam gdzieś motor i trzymając karabin w rękach poszłam przed siebie a Riko za mną. Zauważyłyśmy mały budynek, a raczej ruiny po starej fabryce. Przed nami stały wielkie pancerne drzwi. Mocno kopnęłam je prawą nogą i padły. Weszłyśmy do środka.
-Riko, stój na czatach i w razie czego uciekaj.
-Co? nie zostawię cię
-Ale że po pomoc czy coś..
-Aaa...to ok...
Poszłyśmy dalej snując się przy starych ścianach i schodach jakby nie kończące się korytarze. 
-Riko..Uciekaj
-Co?!teraz?
-Uciekaj ale już!-krzyknęłam na nią a ona wybiegła z budynku. Dzięki szczęściu nie zobaczyli ją ludzie w opancerzonych kurtkach itp. 
Ja szukałam Natalie. Nagle zobaczyłam ją na jakimś krześle z szmatą na buzi.
-Nat!-podbiegłam do niej i rozwiązałam szmate na jej ustach.
-Iza, uciekaj to jest pła.-nie dokończyła bo coś twardego uderzyło mnie i upadłam.
Obudziłam się, na krześle obok Nat i miałam zawiązane usta chustą. Przed nami stał facet z budowy.
-Nie ładnie że poszłaś na nas z bronią..-powiedział patrząc na mnie a ja mu podstawiłam haka i upadł. Gdy wstał walnął mi liścia a Nat zająkała się.
-Zabiję cie własnymi rękoma i wiedz, że nie dożyjesz dzisiejszego dnia! mój plan się powiedzie...już się powiódł..zabiję cię tak samo jak twoich rodziców..a fortuna będzie moja..-zaśmiał się. 
-Ale...oni...wyjechali...w delegację!-jakimś cudem zdjęłam z siebie chustę z ust.
-A ty im uwieżyłaś? zginęli aby cię ,,chronić"..a teraz zginiesz tak samo jak oni!
-Jak ty niby miał byś przejąc tą ,,fortunę"?!
-Bo jestem bratem twojego ojca-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-C-co?!
-Jestem Czandro Diader...hmm..czy ty przypadkiem nie masz tak na nazwisko?-powiedział śmiejąc się.
-Jak mogłeś zabić rodziców! Jak mogłeś! Idioto!-kopnęłam go z całej siły a on złapał za krzesło na którym siedziałam i rzucił z całej siły o ściane. Z oczu leciały mi łzy. Nie z bólu, tylko z powodu śmierci moich rodziców. Czandro śmiał się i podszedł do mnie i powiedział szepcząc.
-Zabiję cię..-powiedział głosem jak Voldemort z Harrego Pottera. Potem mój ,,wój" wyszedł z pomieszczenia. Ja miałam w sobie wiele zła. Miałam na sobie jeszcze zegarek z laserem i przeciełam liny na moich dłoniach. Podbiegłam do Natalie i ją rozwiązałam.
-Iza, tak mi przykro..-powiedziała Nat i położyła mi ręke na ramieniu a ja ją odepchnęłam.
-On pożałuje tego co zrobił...-powiedziałam i wykopałam drzwi pancerne z zawiasów. Wzięłam karabin i ochroniasz który stał przy drzwiach już chciał mnie złapać ale ja strzeliłam mu w tą brzydką mordę i poszłam dalej a Natalie za mną. Potem zauważyłam kolejnego na końcu korytarza i wycelowałam w niego z pistoletu na flary. Niech wiedzą, że śmierć nadciąga. Facet po spotkaniu z flarą nie żył a ja poszłam dalej. Zauważyłam jak Czandro w jednym pomieszczeniu szykował Karabin (pewnie na zabicie mnie).
Podeszłam do niego, złapałam za koszulę i rzuciłam w ściane. Natalie wzięła karabin z biurka i strzelała z pozostałych.Czandro leżał łapiąc się za głowę a ja podeszłam do niego.
-Ostatni raz zrobiłeś ze mnie idiotkę-i strzeliłam mu prosto w serce. 
Przed ruinami stała policja. Weszła i aresztowała pozostałych. Ja wyszłam z budynku razem z Natalie. 

(Riko? Nat?)

Od Natalie - C.D historii Riko

-Wiesz... Ja tam uważam że powinnaś jej powiedzieć... Ale skoro nie to nie. -szybko zmieniłam tok zdania bo nie chciałam wszczynać kłótni.
Chodziłyśmy tak długo aż w końcu napotkałyśmy strasznie słodkiego psiaka:

-Ojejku jaki on słodki! -krzyknęłyśmy i ukucnęłyśmy wokół niego.
-Co tu robisz psinko? -spytałam zauroczona.
Piesek zaczął szczekać. Ale to było szczekanie w stylu przyjaznym niż złym. Wzięłam go na ręce i poszłyśmy do pobliskiej ławeczki.
Przez cały czas się z nim bawiłyśmy.
-A może wezmę go do siebie? -spojrzałam na jego szyję bez obroży . -Jest bezpański. Wezmę go i pójdę do weterynarza. Zrobi inspekcję.
-No peeewnie. -powiedziały dziewczyny i poszłyśmy wszystkie do weterynarza gdzie dostałam książeczkę psa i lekarz powiedział że to suczka więc dałam jej imię.
-Wiem jak się może nazywać! -krzyknęłam.
-?
-Doris. To imię od zawsze mi się podobało.
Wyszłyśmy od weterynarza i wzięłam suczkę do domu. Iza i Riko poszły do siebie. Ja wzięłam psa do domu chociaż matka i ojczym nic nie wiedzieli. Tak - ojczym, ponieważ mój biologiczny tata zmarł gdy miałam 7 lat. Ale teraz mamy stadninę koni więc raczej zgodzą się i na psa. Doris bawiła się w moim pokoju. Miałam też mały kojec dla psa po Azorze. Moim byłym psie. Był to owczarek. Tęsknię za nim ale to już było. Doris się szybko rozgościła. Mam nadzieję że Soraya nie będzie zazdrosna o nowego zwierzaka. Zresztą, ona cały czas siedzi w boksie a jak nie to na łące.
Położyłam się spać ale w nocy zbudził mnie hałas. Doris zaczęła ujadać. Nagle zobaczyłam że ktoś jest w moim domu! Od razu wstałam, ubrałam szlafrok i wzięłam latarkę. Wyszłam z pokoju i rozglądałam się. Nagle ktoś walnął mnie w głowę a potem widziałam tylko ciemność.

~Gdy się obudziłam~

Nadal obraz miałam niewyraźny a wokół mnie nie było nikogo. Nagle drzwi się otworzyły.
-Hmm... Myślałem że złapię tę twoją koleżaneczkę ale ty też mi się przydasz. -powiedział spod maski.
-Czy ty jesteś? -spytałam.
-Tak, to ja. A pies to tylko przynęta. Ale skoro nie wzięła go twoja przyjaciółka teraz ty będziesz przynętą. -uśmiechnął się po czym napisał sms.
Strasznie się bałam ale nie miałam przy sobie niestety mojego scyzoryka.
-Dobra, to ty tu sobie posiedzisz... -powiedział i zamknął z hukiem drzwi.
Siedziałam tam sama.

<Iza? Riko? Co tam u was kiedy ja tam siedze? I kto dostał sms?>