,,Most-godzina 18.00...przyjdź albo pożegnasz się ze swoją koleżanką..i lepiej abyś miała kasę na odbudowę..pamiętaj! jak powiadomisz gliny...Natalie nigdy nie zobaczysz"
Znowu oni?!Miałam ich po dziurki w nosie. Odpisałam:
,,Odczepcie się owsiki bo sama wam tak skopie tyłki że nawet szpital nie będzie was chciał przyjąć!"
Wysłałam z zachwyceniem a oni odpisali:
,,Małolato, radzę ci zrobić to co trzeba...chyba że ci na niej nie zależy"
Ehh..Nie chciałam aby coś zrobili Natalie. Zadzwoniłam po Riko:
-Haluu?-powiedziała Riko.
-Hej tu Iza..słuchaj te typy porwały Natalie...
-JPRDL czy oni nam spokoju nie dadzą? czego oni chcą?
-No tej kasy...chociaż nie wiem ile..2 zł? ale jak im dałam to nie chcieli..z resztą musi tam pójść...same
-WTF? SAME? CHYBA CIĘ SUTY PIEKĄ?!
-Nie...weźmiemy odpowiedni sprzęt. Piszesz się ?
-Dobra...dajmy czadu
Rozłączyłam się. Podeszłam do fotela i przechyliłam świecznik i nagle otworzyło się tajemne przejście w ścianie, a za ścianą znajdowało się archiwum z bronią.
Wzięłam jeden Karabin oraz w razie czego Pistolet Półautomatyczny, pistolet z flarami i gotowe. Założyłam zegarek który miał w sobie laser. Zamknęłam pokój i wyszłam z domu do garażu. Otworzył się garaż i w nim stało kilka samochodów i motor (mój :3)
Weszłam na niego, na sobie miałam pasy z bronią i nabojami. Ruszyłam i podjechałam pod dom Riko. Ona wyszła z domu a ja od razu wcisnęłam jej Pistolet do dłoni.
-E..fajnie? ale ja nigdy nie strzelałam z pistoletu!-powiedziała Riko trzymając źle pistolet.
-Patrz, tak się zmienia magazynek, tak się celuje i jak to przyciśniesz to strzelasz...rozumiesz?
-Ok-ona usiadła za mną na motorze i pojechałyśmy do mostu.
Byłyśmy już przy moście. Zaparkowałam gdzieś motor i trzymając karabin w rękach poszłam przed siebie a Riko za mną. Zauważyłyśmy mały budynek, a raczej ruiny po starej fabryce. Przed nami stały wielkie pancerne drzwi. Mocno kopnęłam je prawą nogą i padły. Weszłyśmy do środka.
-Riko, stój na czatach i w razie czego uciekaj.
-Co? nie zostawię cię
-Ale że po pomoc czy coś..
-Aaa...to ok...
Poszłyśmy dalej snując się przy starych ścianach i schodach jakby nie kończące się korytarze.
-Riko..Uciekaj
-Co?!teraz?
-Uciekaj ale już!-krzyknęłam na nią a ona wybiegła z budynku. Dzięki szczęściu nie zobaczyli ją ludzie w opancerzonych kurtkach itp.
Ja szukałam Natalie. Nagle zobaczyłam ją na jakimś krześle z szmatą na buzi.
-Nat!-podbiegłam do niej i rozwiązałam szmate na jej ustach.
-Iza, uciekaj to jest pła.-nie dokończyła bo coś twardego uderzyło mnie i upadłam.
Obudziłam się, na krześle obok Nat i miałam zawiązane usta chustą. Przed nami stał facet z budowy.
-Nie ładnie że poszłaś na nas z bronią..-powiedział patrząc na mnie a ja mu podstawiłam haka i upadł. Gdy wstał walnął mi liścia a Nat zająkała się.
-Zabiję cie własnymi rękoma i wiedz, że nie dożyjesz dzisiejszego dnia! mój plan się powiedzie...już się powiódł..zabiję cię tak samo jak twoich rodziców..a fortuna będzie moja..-zaśmiał się.
-Ale...oni...wyjechali...w delegację!-jakimś cudem zdjęłam z siebie chustę z ust.
-A ty im uwieżyłaś? zginęli aby cię ,,chronić"..a teraz zginiesz tak samo jak oni!
-Jak ty niby miał byś przejąc tą ,,fortunę"?!
-Bo jestem bratem twojego ojca-powiedział z uśmiechem na twarzy.
-C-co?!
-Jestem Czandro Diader...hmm..czy ty przypadkiem nie masz tak na nazwisko?-powiedział śmiejąc się.
-Jak mogłeś zabić rodziców! Jak mogłeś! Idioto!-kopnęłam go z całej siły a on złapał za krzesło na którym siedziałam i rzucił z całej siły o ściane. Z oczu leciały mi łzy. Nie z bólu, tylko z powodu śmierci moich rodziców. Czandro śmiał się i podszedł do mnie i powiedział szepcząc.
-Zabiję cię..-powiedział głosem jak Voldemort z Harrego Pottera. Potem mój ,,wój" wyszedł z pomieszczenia. Ja miałam w sobie wiele zła. Miałam na sobie jeszcze zegarek z laserem i przeciełam liny na moich dłoniach. Podbiegłam do Natalie i ją rozwiązałam.
-Iza, tak mi przykro..-powiedziała Nat i położyła mi ręke na ramieniu a ja ją odepchnęłam.
-On pożałuje tego co zrobił...-powiedziałam i wykopałam drzwi pancerne z zawiasów. Wzięłam karabin i ochroniasz który stał przy drzwiach już chciał mnie złapać ale ja strzeliłam mu w tą brzydką mordę i poszłam dalej a Natalie za mną. Potem zauważyłam kolejnego na końcu korytarza i wycelowałam w niego z pistoletu na flary. Niech wiedzą, że śmierć nadciąga. Facet po spotkaniu z flarą nie żył a ja poszłam dalej. Zauważyłam jak Czandro w jednym pomieszczeniu szykował Karabin (pewnie na zabicie mnie).
Podeszłam do niego, złapałam za koszulę i rzuciłam w ściane. Natalie wzięła karabin z biurka i strzelała z pozostałych.Czandro leżał łapiąc się za głowę a ja podeszłam do niego.
-Ostatni raz zrobiłeś ze mnie idiotkę-i strzeliłam mu prosto w serce.
Przed ruinami stała policja. Weszła i aresztowała pozostałych. Ja wyszłam z budynku razem z Natalie.
(Riko? Nat?)
taa nie ma to jak tajny pokój z bronią :'D
OdpowiedzUsuńmorda
OdpowiedzUsuńty nie rozómiesz bo nie jesteź fajna
OdpowiedzUsuń